poniedziałek, 7 września 2015

Bergen

Drugie pod względem wielkości miasto w Norwegii, liczące 230 tyś mieszkańców, zwane także bramą krainy fiordów. Przez cały rok odbywają się tu liczne festiwale, koncerty, różnego rodzaju imprezy kulturalne, przez co uznawane jest za kulturalną stolicę Norwegii. Słynie przede wszystkim z rybnego targu przy nabrzeżu, oraz z położonej nad zatoką zabytkowej drewnianej zabudowy dzielnicy Bryggen, wpisanej na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Składa się ona z drewnianych, ściśniętych wąsko domów ustawionych frontem do portu. Dawniej były to domy kupieckie Hanzy, która przez wieki miała w Norwegii monopol na handel rybami oraz zbożem. Niemałe zyski, trafiały do bardzo wąskiego grona kupców. Stworzyli oni swego rodzaju zamknięte miasto rządzące się własnymi prawami. Pomimo bogactwa dawne codzienne życie w Bergen nie należało do najłatwiejszych i było poddane wielu surowym rygorom. Obawiając się pożaru wprowadzono zakaz palenia ognia w domach, nawet w trakcie surowych zim. W Bryggen obowiązywał także surowy zakaz mieszkania z rodziną, co przyczyniło się do powstania licznych domów publicznych otaczających dzielnicę.
Dzisiaj w dawnych domach i magazynach kupieckich mieszczą się liczne sklepy z pamiątkami, galerie sztuki, kawiarnie i restauracje. 



Wędrując po drewnianych wąskich uliczkach Bryggen, można poczuć atmosferę dawnych kupieckich czasów. Wrażenie robi ciasnota, i całkowite zagospodarowanie każdego fragmentu wolnej przestrzeni. 

 Całoroczny Christmas Shop (fot.: Bartłomiej Gardoliński)

(fot.: Bartłomiej Gardoliński)


Włóczęga po Bergen wymaga dobrej kondycji fizycznej. Malowniczo położone miasto usytuowane jest na licznych wzniesieniach, nieraz bardzo stromych połączonych niezliczoną ilością schodów.  

(fot.: Bartłomiej Gardoliński)


Letni koncert Bergen Filharmoniske Orkester, na głównym rynku miasta. Tłumy turystów i mieszkańców od rana uczestniczyło w próbie muzyków.

Bergen słynie z nieustannych, niemal codziennych, całorocznych opadów deszczu, dzięki czemu w każdym sklepie można zakupić wszelkiego rodzaju wodoodporne akcesoria odzieżowe, między innymi takie kapelusze.


Grupa turystów z Meksyku ? nie, to studenci Uniwersytetu w Bergen. Przez okrągły tydzień świętuję początek nowego roku akademickiego, który rozpoczyna już w połowie sierpnia, a kończy w połowie maja. Całe miasto, wszystkie puby, knajpy i ulice oblegane są przez grupy poprzebieranych, głośno śpiewających, studentów.


Z Bergen odchodzi wiele ścieżek przyrodniczych i szlaków turystycznych prowadzących w okoliczne góry. Wśród gęstych lasów, zielonych pagórków i niewielkich jezior można odetchnąć i zapomnieć o miejskim hałasie.


                                     
Widok na Bergen ze wzgórza Fløyen. Zdecydowanie wolę miasto z tej właśnie perspektywy.

Wnętrze stacji kolejowej. Zamiast ekranów z reklamami widok na góry.










piątek, 4 września 2015

W drodze do Bergen

Po dwóch dniach spędzonych w Oslo nadszedł czas, aby wyruszyć w drogę, w stronę fiordów. Cel: Bergen i jego okolice. Droga prowadziła przez malowniczy płaskowyż Hardangervidda, pociągiem do Myrdal, następnie przez Dolinę Flam, aby przesiąść się na prom i przez Aurlandsfiord dostać się do Gudvangen, stamtąd autobusem do Voss i znów pociągiem prosto do Bergen. Cały dzień w podróży pod hasłem "wow, ale widok !!!" :)

 W drodze do Myrdal.
 Lato na lodowcu. Okolice miejscowości Finse.


Stacja kolejowa w Myrdal. Oczekiwanie na pociąg do Flam.


 Mijany po drodze wodospad Kjosfossen, czyli 225 metrowy spadek wody, i nieporównywalne z niczym innym wrażenie bliskości wodospadu. Żadne zdjęcie tego nie odda. Trzeba usłyszeć huk wody, poczuć powiew powietrza, zimno rozpryskującej się wody.

Postać na zdjęciu to śpiewająca Huldra , w legendach skandynawskich leśna uwodzicielka. Specjalnie dla turystów tańczy od czasu do czasu na tle wodospadu :)




 
Port w miejscowości Flam i Auralndsfiorden.
 
Aurlandsfiorden. To głęboki (962 m) i dość wąski fiord. Niemal na całej swojej długości (29 km), z wyjątkiem kilku małych dolin, otoczony jest pasmem pionowych, wysokich gór, z licznymi wodospadami.




Płynąc fiordem w stronę Gudvangen mija się kilka wiosek usytuowanych na jego brzegu, oraz wiele samotnych domów. Ciekawa jestem jacy są zamieszkujący je ludzie ...



Jak to jest jest żyć w takiej wiosce ? bardzo chciałabym wiedzieć...








W drodze z Gudvangen do Voss. Wąskie, kręte drogi prowadzące przez zbocza gór to w Norwegii normalne. Drogi są tak wąskie, że nie sposób jest wyminąć jadący z przeciwka samochód. Metoda na mijankę jest taka, że samochód, który ma bliżej do zatoczki lub szerszego odcinka drogi wraca na wstecznym, do momentu, aż oba samochody dojadą do miejsca gdzie mijanka będzie bezpieczna.


W Norwegii nawet w najdalej położonych górskich wioskach można trafić na domową kawiarenkę z dobrą kawą. Bezcenne :)


środa, 2 września 2015

Oslo

Jest stolicą i największym miastem w Norwegii. Spodziewałam się tłumów turystów, ciasnego centrum, spalin, hałasu, oraz spektakularnej starówki i wyeksponowanych atrakcji turystycznych. Tymczasem Oslo jest inne. Skromne, spokojne, zielone. To Norwegia, jej mieszkańcy cenią sobie wolność i przestrzeń, kochają przyrodę i żyją z nią w zgodzie i harmonii, nie lubią stresu, pośpiechu i konfliktów, uwielbiają aktywność fizyczną, spędzanie czasu na świeżym powietrzu, produkują, sprzedają i posiadają to co praktyczne. Zachowują dystans, przy czym są pomocni, życzliwi i towarzyscy. I takie właśnie jest Oslo. Chociaż nie lubię miast, w Oslo mogłabym żyć.

Urocze Aker Brygge - towarzyska i romantyczna część miasta bardzo lubiana przez mieszkańców Oslo.

 Poza licznymi restauracjami i bardzo ładnym portem, Aker Brygge oferuje także luksusowe mieszkania. Pod oknami znajduje się osiedlowy parking z motorówkami, skuterami wodnymi, łódkami. W Norwegii to równie popularny środek transportu jak samochód.


Oslo to także zielone wysepki, na które można dopłynąć wodnym tramwajem. Idealne miejsce na treking, jogging, lub po prostu odpoczynek od zgiełku miasta.


 Oslo oferuje niezliczone ilości ławek, ławeczek, miejsc gdzie możesz siedzieć, a nawet leżeć i nic nie robić :) miejsca do odpoczynku i relaksu są wszędzie.


Powszechne i lubiane są ciche samochody elektryczne. Na wielu ulicach można je bez problemu naładować. Ponadto miasto jest dość przestronne i przewiewne dzięki czemu powietrze jest czyste i nie śmierdzi spalinami nawet w ścisłym centrum.


(fot.: Bartłomiej Gardoliński)



Nie znalazłam w Oslo spektakularnej starówki, natomiast chodząc po mieście odkryłam wąskie, zaciszne uliczki, w których od lat stoją zamieszkane do dzisiaj oryginalne drewniane domki, oraz inne zabytkowe budynki.

 
Cmentarz w środku miasta, traktowany jest jako park, miejsce do biegania, oraz spacerów z psami (nawet bez smyczy). Także tutaj obecny jest oszczędny, estetyczny minimalizm. Na nagrobkach daty urodzenia i śmierci świadczą o długowieczności osób tam pochowanych, średnia życia to 90 lat.


Chyba jedyna "spektakularna" atrakcja w Oslo zrobiona z myślą o miejskich turystach to drewniany napis Oslo, stojący przy głównej ulicy miasta Karl Johans gata. Aby zrobić sobie przy nim zdjęcie należy postać chwilę w kolejce, chętnych nie brakuje. Natomiast sama ulica jest otoczona sklepami i najważniejszymi zabytkami miasta. Mijając Katedrę Oslo, oraz Parlament dojdziemy nią prosto do Pałacu Królewskiego.
 Pałac Rodziny Królewskiej. (fot.: Bartłomiej Gardoliński)

Gwardia Królewska na warcie.


 Poruszając się po mieście można poczuć się bezpiecznie i komfortowo, nawet na ruchliwych ulicach. Ustąpienie pierwszeństwa pieszemu w każdej sytuacji to nie tylko obowiązek prawny, ale przede wszystkim przejaw ważnej dla Norwegów kultury osobistej. Samochody poruszają się dość wolno i ZAWSZE zgodnie z przepisami. Liczne tramwaje i autobusy są ciche i równie przyjazne zarówno pasażerom jak i pieszym.


Powyżej wnętrze Oslo domkikrke to najsłynniejszej i najważniejszej katedry w Oslo, wybudowana w 1697. Odbywają się w niej koronacje i śluby norweskich królów. Z zewnątrz jak większość zabytków wygląda bardzo zwyczajnie, wnętrze równie skromne, a jakże by inaczej. Obok modlitewników używanych podczas nabożeństw przez dorosłych dostępne są książeczki dla dzieci, aby nabożeństwo i dla nich było ciekawe.


Typowy dla Norwegii sklep z pamiątkami oferuje nie tylko plastikowe figurki troli i łosi, ale przede wszystkim ciepłą odzież outdoorową. Wiatro- i wodoodporne kurtki, polary, spodnie, wełniane i polarowe czapki szaliki, rękawiczki, skarpety, ale także tradycyjne swetry i ubrania wzorowane na norweskich motywach ludowych, można kupić niemal na każdej ulicy w centrum miasta.


Ratusz w Oslo. To tutaj co roku przyznawana jest pokojowa nagroda Nobla. Nie lubiany przez mieszkańców budynek wygląda jak cztery gigantyczne czerwone klocki. Znacznie wyróżnia się na tle oszczędnej okolicznej zabudowy, chociaż swoją prostotą wpisuje się w norweski minimalizm.


Norwegowie bardzo lubią pomniki przedstawiające ludzi lub zwierzęta. Są naturalistyczne,  te ludzkie często nagie, piękne. Są wszędzie.

Astrup Fearnley Museum, czyli prywatne muzeum sztuki współczesnej. (fot.:Bartłomiej Gardoliński)

Nowa, biznesowa część miasta. Oslo jest jednym z najszybciej rozwijających się miast w Europie. (fot.:Bartłomiej Gardoliński)


A jeśli przyjdzie Ci ochota możesz sobie w na miejskim skwerze zagrać w szachy, zawsze znajdzie się ktoś chętny na partyjkę. Możesz też pochodzić po linie (widoczna w tle) lub po prostu posiedzieć na ławkach zrobionych z palet (bo w Norwegii nic się nie marnuje). W skrzynkach pomiędzy ławkami dla odmiany zamiast kwiatów rosną warzywa i zioła (pomidory, papryka, bazylia, pietruszka, itp).


Fragment budynku Opery Narodowej. Jest tak zaprojektowany, że można po nim chodzić, jak po górze, jest bardzo ładny, estetyczny i na prawdę wielki, łażenie po nim sprawia wielką frajdę licznym turystom, ale też i miejscowym.


"Jak to? nie masz dla mnie kanapki ?" Mewy w Oslo zachowują się podobnie jak gołębie na rynku w Krakowie. Proszą o poczęstunek a potem jedzą z ręki. Podobnie, bo nasze gołębie nie są tak uparte i nie proszą tak ładnie i skutecznie jak norweskie mewy. W tle panorama Oslo ze szczytu budynku Opery.


Jeden z licznych fragmentów drewnianego miasta wkomponowany w murowaną teraźniejszość.


Typowy warzywniak.


Park Vigeland to największy na świecie park rzeźb stworzony przez jednego artystę Gustava Vigelanda. Wszystkie dzieła przedstawiają człowieka, jego wzajemne relacje i poszczególne etapy życia. W sumie ponad 200 niezwykłych rzeźb, przedstawiających łącznie prawie 600 postaci.  Wejście do parku jest bezpłatne, a dodatkową atrakcję stanowi muzeum Vigelanda. Ze wszystkich atrakcji Oslo Park Vigeland zrobił na mnie największe wrażenie.
Na stronie parku: http://www.vigeland.museum.no/en/vigeland-park/vigeland-park można obejrzeć krótki, 3 minutowy film, który bardzo dobrze oddaje piękno tego miejsca.

Gustav Vigeland poświęcił połowę swojego życia na realizację swojego projektu - stworzenie kompozycji rzeźbiarsko-ogrodowej w Parku Frogner (później nazwanym Parkiem Vigeland).
Wszystko zaczęło się przez złożenia przez władze miasta zamówienia na projekt fontanny. Vigeland jednak na tym nie poprzestał. Zapragnął zrealizować swoją artystyczną wizję, dzięki czemu stopniowo projekt ten rozrastał się, obejmując figury wokół fontanny.


 






Pionowa kolumna w tle to Monolit, rzeźba złożona ze 121 nagich postaci.

 
Bernikla białolica - ptak nie występujący w Polsce, w Norwegii żyje na północy, ale bywa też mieszkańcem Oslo. Żyją wśród ludzi, skubią miejską trawę, nikomu nie przeszkadzają, ani nikt im nie przeszkadza.

Wypas owiec w mieście ? czemu nie. W Oslo to nic nadzwyczajnego. Podobnie jak ule w domowych ogródkach, czy wszechobecne psy, z którymi można wchodzić niemal wszędzie, np.: na korty tenisowe, do muzeum, do sklepu, do środków komunikacji miejskiej, do większości restauracji.


Ogromny parking miejski dla wszelkiego sprzętu pływającego, oraz przypisane do tego miejsca skrzynki na listy. Nie bardzo wiem po co i jak to działa, ale na pewno mają one swój sens. Ilość motorówek, łodzi, małych i dużych jachtów, daje do zrozumienia, że większość mieszkańców miasta, jeśli nie wszyscy mają poza samochodem coś, czym pływają. Chociażby mały ponton z wiosłami.

(fot.: Bartlomiej Gardoliński)


Norwegowie lubią spotkania towarzyskie (tak, można to połączyć z dystansem, spokojem i stereotypową małomównością! (Norwegowie mówią nie tyle mało, co po prostu krótko i na temat). Wieczorem w Oslo panuje rozrywkowa atmosfera, można posiedzieć w kafejce lub przy barze, można włóczyć się po rozświetlonych ulicach, można posłuchać muzyki na żywo, można potańczyć, albo po prostu przysiąść na przystani i pobyć.


Oslo, które poznałam to zaledwie namiastka tego miasta. Oferuje ono znacznie więcej tym, którzy zechcą się poznać je bliżej. Z uwagi na moje ograniczone fundusze i czas nie zdołałam odwiedzić wielu ciekawych muzeów i miejsc. Moje Oslo to jedynie dwudniowa, piesza włóczęga po tym mieście. Moim przewodnikiem była lokalna mapa, intuicja i ciekawość chwili. To jednak wystarczyło, aby Oslo uchyliło przede mną furtkę do królestwa Norwegii, kilka następnych dni spędzonych w już poza miastem sprawiły, ze zakochałam się w tym kraju bez reszty.